sobota, 30 października 2010

Kto wrócił na osiedle? Kto wrócił na Plejstacje ? Kto?

Yeeeeahh Booooy!
To pieprzony Sly "Niedzielny" Cooper.

Znany szemrany i przyczajony szop ze PS2 wraca we wielkim stylu kapsztylu na Playstation 3. Już w listopadzie czyli miesiąc przed grudniem wjedzie do konsoli. Nie lada kąsek bo tak, dostajemy 3 gry we jednej, czyli wszystkie części z Playstation 2, co więcej wszystko podkręcone do HD. Całość wspierająca Playstaion Move i dla posiadających nówki sztuki funkiel nie śmigane szkiełka 3D.  Na okrągłym jak tyłek J Lo Blueray'u dostajemy 3 przygody tego niedzielnego szopa:
  •  Sly Cooper and the Thievius Raccoonus (2002 r.)
  •  Sly 2: Band of Thieves (2004 r.)
  •  Sly 3: Honor Among Thieves (2005 r.) 



Podobnie jak w przypadku remake'ów z PS2 ( God of War) we Sly'u do zdobycia wiaderko trophys. We Ameryce premiera 9 listopada a we Europie jak zwykle chuj wie kiedy. Swoją drogą to ciekawe bo podobnie jak PS2 tak PS3 najlepiej sprzedała się na starym kontynencie i po raz kolejny Sony pokazuje jak "ważny" jest rynek europejski. Przypomnę, że God of War collection wyszło w EU parę miesięcy po premierze we Hameryce.

piątek, 29 października 2010

Killzone 3 - edycja "zdejmij mi łeb"

We Ameryce to dopiero mają rozmach skurwisyny. Kolekcjonerka Killzone 3 Helghatst editon za całe 130 papieórw ma w sobie sporo szfunksu :


  • Hełm Helghatsów w stylu zdejmij mi łeb
  • Figurkę sznajpera wykonaną przez DC Unlimited
  • 24 h gry z double exp i wszystkimi perkami i flitami we multi
  • Voucher na soundtrack, 2 mapy z Killzone 2, dynamiczny motyw
  • Artbook


Premiera w lutym 2011 roku. Zaczynam się zastawiać nad rozmachem kolekcjonerek FPS na konsole, teraz to będzie taki trend, że do gry za 200 pln będą dodawać szfunksu za kolejne 300? Czy ma to jakiś większy sens? Przecież ta gra jak większość wydawany przez Sony po 2-3 miesiącach będzie do kupienia za 40 % ceny a fanty z kolekcjonerki tak czy inaczej wylądują w kartonie z pozostałymi szfunkasmi?

czwartek, 28 października 2010

FIFA 11 Ultimate Team - Premiera 3 listopada

Znany z dwóch poprzednich wydań Fify tryb Ultimate Team z  musiał pojawić się i w najnowszej odsłonie arcydzieła Elektroników. W tym roku otrzymujemy go jako darmowe DLC dla PS3 i XBOX360. Osobiście dla mnie ten tryb jest wisienką na torcie i był nią w przypadku Fiufuni 10. Dla ignorantów pragnę przedstawić pokrótce o co w tym na prawdę bardzo dobrym i grywalnym trybie biega. W Ultimate Team mamy do czynienia ze skrzyżowaniem diabła tasmańskiego, psa Pluto i Tonego Soprano. Co łechta ego każdego fana piłki - dostajemy swój własny klub i na początek garść piłkarzy. W dodatku UT otrzymujemy cream of the cream:
  • Tryb menadżerski - inny od tego który znamy z trybu kariery, moim zdaniem ciekawszy, gdyż budujemy drużynę od nowa, handlujemy na bieżąco zawodnikami klubowymi na aukcjach online, musimy się martwić o współczynnik chemistry w zespole( znany z 10), cały czas mamy na głowie kontrakty zawodników które nie trwają sezon czy dwa, treningi. Roboty jest po łokcie niemal jak w gabinecie ginekologicznym.
  • Karcianka - karty czyli cegiełki Twojego wirtualnego klubu. w karatach otrzymujemy zawodników, trenerów, stadiony, opcje treningu, kontrakty, bonusy. Podobnie jak w 10 będzie można zakupić zestawy kart ( brązowe, srebrne i złote)   na PSN STORE za dukaty lub za zarobione kredyty w grze( czyli tak na prawdę za darmo). 
  • Czysta jak Żytnia rozgrywka - niczym nie skrępowane sianie swoimi orłami po boiskach i pastwiskach światowych i zaściankowych budenslig. W Fifie 10 można było siać zarówno offline jak i online. EA doskonale animuję tryby urządzając turnieje i eventy gdzie do wygrania są kredyty za które budujemy naszą ekipę która ma tylko jeden cel -  wyjść na boisko i golić frajerów niczym reprezentacja Polski pod skrzydłami trenera Wójcika i  nie martwić się o to czy wapno jest równo wysypane. Nie od razu można pograć w prestiżowym turnieju na San Siro, naj sam pierw trzeba pograć trochę w lidze na boisku przy cukierni. Co daje smaczek wspinania się po szczeblach kariery i pozwala poczuć się niczym Jan "to był trudny mecz" Urban.


Ulitmate Team wnosi tyle świeżości do gry, że równie dobrze mógłby być sprzedawany jako oddzielny produkt. bo jest wybitnie grywalny.  Przyznam szczerze, że w 09 nawet na to nie spojrzałem. W 10 sprawdziłem to jakieś pól roku po premierze i muszę przyznać, że jest to kwintesencja esencji i daje znacznie więcej frajdy niż tradycyjny tryb kariery. Może to za sprawą rozgrywek online gdzie można swoi dream team sprawdzić na tle dużej społeczności ale też na pewno dlatego, że samo zarządzanie jest wciągające niczym spacery po bagnach. Skoro wspomniałem o zarządzaniu w tegorocznej odsłonie bezapelacyjnie mamy hit- zarządzanie zespołem z poziomu WWW. Coś na co prawdziwe Ryśki czekały bardziej niż na niepasteryzowaną Łomżę we osiedlowym sklepie. Zarządzać klubem przez stronkę we dzień we biedaszybie czy przy porannej kawusi a wieczorem siać tak, że poprzeczki będą pękać jak po strzałach młodego Laguny - tego właśnie się oczekuje od kompletnej piłki nożnej na konsole. Ale to nie koniec dobrych nowin, każdy kto we wcześniejszych odsłonach UT zainwestował czas, szmal czy kredyty a jego drużyna już była sztywniutka z mordeczką i martwi się ze wszystko to teraz wyląduje jak Killer we pizdu. To nic bardziej mylnego, we Fifie 11 będzie można importować drużyny ze wcześniejszych odsłon. Tym samy FC Nito pod wodzą szalonego Sir Lorda Koksa prowadzone we Fifie 10 zawita już miesiąc przed grudniem na czarnulce, gotowe do nowych świeżutkich boiskowych potyczek we szałowym trybie Ulitimate Team.

PLUSY
  • Darmowy bardzo rozbudowany tryb
  • Zarządzanie klubem przez WWW
  • Import drużyn ze Fifuni 09 i 10
MINUSY
  • Zapewne brak polskiej wersji ( w tym komentarzy złotoustych Włodka i Darka)

wtorek, 26 października 2010

Mafia 2 - zejwrażenia

Długo oczekiwana produkcja ujrzała światło dzienne we wrześniu. Każdy z nas pamięta cześć pierwszą (2002 rok) i właśnie dlatego każdy czekał na kontynuacje niczym na pierwszego blowjoba. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu dlaczego to coś jest tak wysoko ocenianie? Jeżeli ktoś się spodziewał sandboxa na miarę GTA 4 tylko, że we klimacie lat 50 to niech sobie łeb zagipsuje. Umówmy się, ta gra nie ma nic a nic wspólnego z freeroamingiem. Poruszanie się po mieście służy jedynie do przemieszczania się miedzy zleceniodawcą a wykonaniem misji. Jedyne co można robić poza misjami to uwaga:

* Walić kolumbryny i żenić je w dokach lub na złomowisku
* Kupywać fatałszki
* Napadać na sklepy ze fatałaszkami
* Pałaszować hotdogieny i hamburgieny
* Odwiedzić pasera i sklep ze flintami

Tak więc Mafia 2 ma tyle wspólnego z sandboxem co Butterbean z anoreksją. Co ciekawe czas jaki przyjdzie nam spędzić na podróżowaniu po tym jak pizda smutnym mieście to jakieś 40% czasu rozgrywki. Miasto - Empire Bay tętni życiem niczym Silent Hill a interakcja z mieszkańcami porównywalna jest do ilości dialogów w filmach z Nacho Vidalem. Jazda furami daje rade pod warunkiem że wyłączymy we opcjach wspomaganie. To tyle jeżeli chodzi o złudne nadzieje o mafijnym sandboxie.

Chińska czapa uszu nie ogrzeje - czyli pare słow o grafice.

Ponoć na PC gra wygląda jak pośladki 19-nastolatki, lecz w przypadku wersji konsolowej to raczej przetyrane pierdziło wygłodniałego milfa. Całe szczęście cutscenki są wykonane porządnie i cieszą oko ale nie tak bardzo aby się kakaowym okiem pojsrać zej wrażenia. Jest fajnie ale do ideału daleko jak z mazowieckiego trójmiasta do Hong-Kongu. Po wielu tytułach nawet z ostaniach 2 lat ta grafika wygląda jak relikt przeszłości albo odgrzewany kotlet z PS2.

Scorsese i Coppola w jednym stali domu...


Fabuła - tak to jedyny element jaki ratuję tą grę. Scenariusz, fabuła czerpie garściami dialogi, sytuacje i w zasadzie wszystko inne z Ojca Chrzestnego, Chłopaków z ferajny, Casino. W zasadzie to zlepek wszystkiego co najlepsze w tych filmach. Czy to dobrze czy źle? Na pewno dobrze - bo miło wspomnieć sobie podczas grania te filmy będące klasykami gatunku. Źle - bo nie wnosi to niczego nowego i mamy wrażenie jakbyśmy to wszystko gdzieś już widzieli. W skrócie:
główny bohater wraca ze frontu we Europie do Emipire Bay( wzorowanego na NY ) i pierwsze co robi to wraca na stare śmieci i odwiedza starego kumpla który bawi się we gansterkie. zaczynają razem kręcić lody i bla bla bla Po paru spektakularnych misjach nasz bohater trafia do kryminału. tam chwile pobawi pozna ludzi co znają ludzi i wyskakuje. To jeden z fajniejszych momentów - zmiana realiów po kilku latach, nowe fury, zmiana pogody itp. Później to już repeta fabuły zanim trafił do pierdla. Ponadto gra jest gorzej poskryptowana niż Prison Break. a strzelanie do przeciwników to jak walenie do tarczy na strzelnicy( nawet na hard mode).

Wielu graczy jest zdania że gra nie chuj - nie musi być długa by dawać frajdę. W tym wypadku to raczej nito chuj, nito gra. Całość nawet na najtrudniejszym poziomie trudności nie powinna zająć dłużej niż dwa wieczory. Podliczając 30 % - jazda po mieście 30 % cutscenki 40 % czystego gameplayu. Gra się całkiem przyjemnie i fabuła mimo że ciut schematyczna i przewidywalna utrzymuje w naszych dłoniach skutecznie pada. Ale pozostaje niedosyt. Dziwią mnie wysokie oceny - bo obiektywnie gra jest mocno przeciętna moim zdaniem albo po prostu nie padłem ofiarą hype'a. Chcecie poczuć klimat mafijny na wysokim poziomie proponuje zainwestować 200 pln na trylogię Ojca chrzestnego na DVD i butelczynę burbona - czas oglądania całości porównywalny do czasu gry w Mafię 2, a zdecydowanie lepsze wrażenia no i ten burbonik.

PLUSY


* Fabuła
* Jazda furami
* Cutscenki

MINUSY

* Martwe miasto
* Grafika
* Marne w pysk skrypty
* Bug na bugu

Milicja we Need for Speed Hot Pursuit

To nie szalone lata 90 kiedy to milicja śmigała Polonezami i Nysami. To rok 2010 i najnowsza odsłona Need for Speed - Hot Pursuit w której milicyjne fury są nafaszerowane gadżetami niczym duży Fiat porucznika Borewicza niedopałkami Stołecznych i krótkich Caro.